W tym cyklu artykułów przyszła pora na przedstawienie procesu przygotowania wełny do ostatecznej produkcji wszystkich tych rzeczy, o których wspominałam wcześniej. Kiedyś trwało to dłużej i było bardzo żmudnym procesem, jednak na przełomie lat cały proces został znacznie ułatwiony, przez zastosownie maszyn i ograniczenie udziału człowieka.
Zacznijmy od strzyżenia, które odbywa sie zazyczaj raz w roku w okolicy lutego – marca, owce mają wówczas zapewnioną ochłodę latem i czas na wyhodowanie nowego, grubego runa na zimę. Termin strzyżenia zależy również od pory w której rodzą się młode. Strzyżenie ciężarnych owiec na około miesiąc przed terminem zachęca je do szukania ciepłych miejsc, co sprawia, że jagnięta nie rodzą się na zewnątrz i są w dobrej kondycji. Matki po usunięciu wełny więcej jedzą dla zachwania odpowiedniej wagi i ciepłoty ciała, którą daje im tłuszcz, co za tym idzie owca może spokojnie wykarmić swoje młode. Najpierw owce zaganiane są do suchego miejsca, aby upewnić się, że runo nadaje się do ścięcia i jest suche, gdyż pozyskiwanie go na mokro prowadzi do zażółcenia i zepsucia materiału. Aby uchronić wełnę od zabrudzenia nie karmi się równiez zwierząt tuż przed samym strzyżeniem aby nie wypróżniały się. Wiele doświadczonych osób twierdzi, że odpowiednie ustawienie owcy zapobiega jej poruszeniu oraz ucieczce. Uważa się że styrzyżenie jest konieczne, ponieważ po nim łatwiej jest ocenić stan zdrowia zwierzęcia i wprowadzić ewentualne leczenie. Na początkach tej praktyki stosowano również wyrywanie runa, jednak szybko zaprzestano tej praktyki z powodu małej wydajności tej metody i jej trwania.
Często już podczas strzyżenia rozdzielało się zbite włukna od siebie, jednak za czasów naszych dziadków czynność ta była okazją do spotkań i rozmów między ludźmi, co za tym szło wręcz małą celebracją. Zależnie od zwyczjów wykonywano ją przed lub po praniu wełny.
Następną lub pierwszą, tu zależnie od regionu oraz zwyczajów czynnością jest oczyszczenie wełny surowej. Jeśli mamy do czynienia z masową produkcją maszynową, ten proces zachodzi wówczas na początku i jest wykonywany przez specjalne maszyny do oczyszczania wełny z zabrudzeń. Natomiast w małych gospodarstwach i głównie w czasach przed gwałtownym rozwojem technologii czynność ta odbywała się głównie ręcznie.
Obecnie w masowej produkcji wszystko odbywa się z pomocą maszyn, wtedy aby przygotować luźną jeszcze wełnę do przędzenia smaruje się ją specjalnym smarem, w celu zmniejszenia tarcia między włóknem, a częściami maszyn. Zazwyczaj jest też wtedy barwiona. Proces ten nie ma miejsca w produkcjach przydomowych, gdzie przechodzi się do suszenia oraz gręplowania, czyli rozczesywania i rozluźnienia zbitych włókien aby uformować ciągłą jednolitą taśmę. Do tego procesu są używane maszyny zwane zgrzeblarkami ale również zgrzebła ręczne, a dawniej gręple.
W kolejnym etapie nastepuje przędzenie wełny, czyli rozciąganie tasiemki włókien i nadawanie jej właściwego skrętu, a następnie nawinięciu ich na przędzę. Dawniej wykorzystywano w tym celu kołowrotki, które sa dużo bardziej widowiskowe niż maszyny używane obecnie. Dziś można smiało powiedzieć, że prządki takie wracają do łask.
Zwykle po zamienieniu luźnej wełny w zbite, jednolite włókna przechodzono już do produkcji skarpet i innych wyrobów lub do tkania, jeśli nie były stosowane smary i nie trzeba było ich usuwać. W niektórych przypadkach tkanina zabezpieczana jest także specjalnymi środkami przeciwdeszczowymi.
Podsumowując, mamy do czynienia z najbardziej powszechnym materiałem, który był wykorzystywany od wieków. Służył i dalej służy wszystkim ludziom we wszystkich dziedzinach życia, od ubioru, aż po konstrukcje budowlane. Ceńmy ludzi i zwierzęta, dających nam możliwość korzystania z tego wspaniałego produktu pod różnymi formami.
Weronika Rozmus